Tania laweta Niemcy 24/7

Obiecują gruszki na wierzbie?

Rywalizacja jest ważna, lecz jakość to na szczęście nie hasło reklamowe. Maestria to tylko cel do jakiego usiłujemy się przybliżyć. Rzecz jasna nie istnieje system, który pozwoliłby na choćby przewidzenie określonego momentu dojazdu na miejsce kolizji w regionie Niemiec w którym mamy do czynienia z naprawdę wielkim natężeniem ruchu. Nasz własny sprzęt jest jednak w 100% optymalny do prac, jakie oferujemy. Wydobędziemy busa z kanału bez względu na realia, choćby był nieodzowny HDS. Regularnie sprawdzane lawety i autolawety z naszej floty gwarantują bezpieczny przerzut samochodów osobowy i dostawczych. Wózki widłowe, drobne maszyny budowlane czy bardziej standardowo busy i furgonetki przewozimy absolutnie bezpiecznie. Niejako holowanie lub lawetowanie to osobista pasja wsparta jakością.

Jakość naszego sprzętu, mobilnych serwisów, umiejętności mechaników przenosi się na jakość wszystkich usług. Pora w jakiej bywa nam pracować rzecz jasna nie ma wpływu na poziom usługi ponieważ w sposób naturalny idziemy do maestrii. Nigdy nie rezygnujemy. Elastyczność i perfekcja to proste zasady, które potrafimy zawsze zaproponować w dowolnym miejscu w rejonie Niemiec, na autostradzie i na przedmieściach.

Rzecz jasna nie jest epizodem wysoka jakość usług naszej pomocy drogowej

Na niespodziewany sukces umie czekać każdy, jednak pewną jakość buduje się przy uruchomieniu efektywnego kierowania kadrami i sprzętem, doświadczeniem i fachową wiedzą. Naprawy na ulicy, w środku lasu lub pod ciśnieniem permanentnego ruchu to zadanie dla mechanika z biegłością w mobilnym serwisie. Transport autolawetą, holowanie z użyciem holownika to czynności, które winien przeprowadzić zawodowy, wyszkolony kierowca, oczywiście z praktyką. Stosowne kadry swoją teorią i kompetencjami podnoszą jakość naszej oferty.

Ta siła to Ich dorobek i będą ją budować cały czas ponieważ jakość nie znosi stagnacji. Nawet wówczas gdy masz już pozytywną markę łatwo ją stracić. Przeświadczenie co do uczciwości wybieranych przez nas dyspozycji potrafi posiadać kluczowe znaczenie. Czasem więc trzeba spojrzeć w archiwa. Przeglądając liścik od zadowolonego klienta przypominamy sobie, że umiemy i nie ma potrzeby się obawiać zadania.

Podmiana czy też naprawa koła także jest w stałej ofercie

Propozycje zakładów dostarczających usługi pomocy drogowej są różne. Nasza jest stosunkowo bogata i zazwyczaj zaskakuje kierowców pozytywnie.

Grupa kolegów wracała z wczasów, z rejonu Ojcowa, dwoma busami. W okolicy Niemiec rozjeżdżali się. Pierwszy w kierunku A1, następny w kierunku A4. I właśnie ten drugi przebił koło. Zapas, jak się okazało, również był jak przebity balon, a pompki nie ma. Ale czy znajdzie się taki, który nadal wozi ze sobą w aucie coś do pompowania? Drugi zadzwonił dlatego do pierwszego by tamten zawrócił i użyczył mu koło zapasowe. Naturalnie przyjaciel zawrócił, tymczasem jednak zdążył odjechać w zasadzie tak daleko, iż trzymając się zasad przyjechał by do drugiego za co najmniej cztery kwadranse.

Jednocześnie klient zdecydował się w okolicy zdobyć namiar warsztatu, który zreperuje mu opony kiedy już tam będzie mógł dotrzeć. Starał zarezerwować czas za mniej więcej 2 godziny, ale akurat zbliżała się 19:00.Za dwie godziny mało który zakład będzie czynny, albo nawet może żaden. W jakimś punkcie doradzono mu aby dzwonił po pomoc drogową z mobilnym serwisem. Nie kojarzył dlaczego. Był naprawdę zdumiony kiedy zadzwonił do nas i poinformowaliśmy go, że jego koła możemy zwulkanizować na drodze.

Wiedza klientów w przedmiocie wachlarza usług, które jest w stanie dostarczać pomoc drogowa nadal wydaje się być niewielka. Poniekąd wypływa to z faktu, że wiele warsztatów dostarczających takie usługi to wciąż jedynie holowanie i laweta. Etycznie jednak trzeba dodać, iż dzień po dniu zmieniają one swoje profile.

Pozytywne zdumienie kierowcy ilością, a także jakością naszej oferty zawsze jest miłe dla mechaników z załogi, ale najbardziej cenną nauką takiego zajścia jest wiedza o opcjach jakie uruchomiły się przed kierowcami.

Staramy się!

Ucieczka i nieprzewidywalny pościg

W samym centrum Niemiec doszło do dużej kolizji Autobusu z Nysą. Kto dzisiaj nadal podróżuje Nysą?! Byliśmy przekonani, że to jakiś zbieracz, pasjonat peerelowskich gadżetów wyruszył takim kolekcjonerskim egzemplarzem i oczywiście coś tam nawaliło. Do wypadku wezwała nas policja z wiadomością, że musimy pojąć na lawetę busa to znaczy ową Nysę.

Pojazd wjechała na skrzyżowaniu centralnie w bok autobusu. Nie było pokrzywdzonych. Ociupinę potłuczony musiał być kierowca Nysy. Na pierwszy rzut oka zdecydowanie było widać. że jeżeli to kolekcjoner to nadzwyczaj oddany własnej miłości. Na plecach nosił charakterystyczną kufajkę i spraną flanelową koszulę. Na tyłku wiekowe, szare robocze spodnie. Na nogach gumiaki takie z filcowymi cholewkami czyli gumofilce. Łepetynę osłonił bardzo markowym, socrealistycznym naleśnikiem. Wzór. Tyle akurat, że nie hobbista, a przeciętny, współczesny gospodarz co raczej cokolwiek był nie z tej ery, lecz prawdopodobnie nie ze względu na efektowny styl. Nie doszło do tego incydentu ze względu na przerost promili ponieważ był kompletnie trzeźwy. Chyba przykuł jego uwagę jakiś ruch z końca pojazdu i wpadł na skrzyżowanie pomimo czerwonego światła.

Kiedy nadjechaliśmy kierowca Nysy wciąż tłumaczył się policjantom. Zorganizowano objazd, jednak i tak oczywiście utworzył się korek we wszystkich miejscach Oględziny akurat skończono, więc poproszono nas o szybkie odciągnięcie Nyski, ponieważ trzeba oswobodzić autobus, który blokuje całe skrzyżowanie. Czas więc miał znaczenie,tym bardziej, że zbliżała się pora szczytu.

Bus to znaczy Nysa nie wbiła się głęboko w autobus. Wgniotła trochę bok, poleciały dwie szyby boczne i przednia z Nysy, która łącznie była znacznie pokiereszowana. Wozy delikatnie musiały być zaczepione zderzakiem Nysy, i tu oczywiście uwolnienie autobusu nie było kłopotem. Ustawiliśmy lawetę z zamiarem jednoczesnego rozłączenia pojazdów z synchronicznym wciągnięciem Nysy po pomoście na pakę. Raptownie zatrzymaliśmy operację ponieważ kiedy ledwie przybliżyliśmy się do busa coś niewątpliwie w nim się poruszyło.

Trochę nas to przestraszyło. Czy gość wiózł nielegalnych pracowników gospodarskich. Nic nie powiedział bo bał się konsekwencji, a w tym czasie oni, poturbowani w wyniku kraksy, dogorywali w środku. Któryś z chłopaków nagle otworzył tylne drzwi…

W środku nie czekał żaden ranny. Ale z wnętrza, bezpośrednio na jezdnię wybiegło całe mnóstwo przestraszonych prosiaków. Tu trzeba odblokować skrzyżowanie, ale ostatecznie takie wolno szalejące po Niemczech warchlaki też wywołają nie małe zakłócenie. Cwane potwory rozbiegły się w nieskończone kierunki i kręciły się pomiędzy policjantami, nami i gapiami, którzy też włączyli się do akcji, zresztą z wielką radością. Już zobaczyliśmy naszą lawetę w socjal mediach i owe setki memów z warchlakami w roli pierwszoplanowej. Na bystrego warchlaka tylko pomoc drogowa! Trudno. Stało się.

Warchlaki na pace w busie były transportowane właściwie w metalowym, zamkniętym boksie, jednak w czasie stłuczki zatrzask puścił, a kiedy otworzyliśmy drzwi samochodu spłoszone stworzenia zwyczajnie umknęły unikając niebezpieczeństwa. Wydobyliśmy ten kojec i tu rozpoczęto gromadzić tam odnalezione prosiaki. Tymczasem skutecznie wciągnęliśmy Nysę na lawetę i zjechaliśmy z drogi. Kierowca autobusu mimo widocznych skutków stłuczki mógł dotrzeć do bazy samodzielnie.

Mieliśmy na uzbrojeniu lawety wielgachną siatkę elastyczną do opinania bagaży na pace. Tego dnia przydała się bardzo, w zdecydowanie innym przeznaczeniu. Z dużym poświęceniem łapaczy wpędzaliśmy prosiaki w wymyśloną z siatki pułapkę i czasem nawet po 2 sztuki odstawialiśmy do boksu. Gapie mieli wspaniałą zabawę, jednak naprawdę zlokalizowaliśmy jedynie 17 warchlaków. Trzy sztuki przepadły. Może za kilka tygodni będziemy przeglądać w necie zdjęcia kogoś spacerującego po sercu Niemiec ze świnią na smyczy. Warchlaki były wyjątkowo schludne i święty mógł się skusić.

Kierowca Nysy na szczęście nie miał żalu. Widział z jakim poświęceniem wyłapywano warchlaki, chociażby mundurowi się nie żałowali. Wykorzystując HDS umieściliśmy kojec na tył lawety. Opięliśmy go pasami a ponadto elastyczną siatką towarową. Nie powinno się zwierząt transportować w taki sposób, ale to niezwykła sytuacja. Winowajcą tego zamieszania był farmer. Zapłacił wysoki mandat, stracił punkty, a że nie wykupił assistance, ani jakiegokolwiek innego ubezpieczenia to cała operacja też go sporo kosztowała. Żal. Sympatyczny gość.

Cóż! Dobrze żeby wykupione ubezpieczenie absolutnie nie było nam przydatne, jednak mądrze jest je mieć. pomoc drogowa zawsze będzie do dyspozycji, w każdej sytuacji, z najwyższą jakością pracy, jednak nasza praca przecież kosztuje.